Z Katarzyną Fastyn, właścicielką domowego hotelu dla psów Małe i DUŻE w Łodzi, rozmawiała Joanna Karp.
Czym zajmujesz się na co dzień? I jak do tego doszło?
Katarzyna Fastyn: Prowadzę hotel domowy dla psów we własnym mieszkaniu. A jak do tego doszło? To długa historia.
Zanim jeszcze mieliśmy psa, którego teraz mamy, mój mąż był największym przeciwnikiem posiadania czworonogów w bloku. Ja zawsze marzyłam o psie, ale z powodu domowników nie mogliśmy sobie na niego pozwolić.
Dlatego przez moje życie przewinęło się bardzo dużo zwierząt, które psami nie były. Od świnek morskich, po szczury i koszatniczki. Później w domu u rodziców pojawił się psiak, ale jak to bywało kiedyś, biegał tylko po podwórku. Natomiast mojego męża nie przekonywały żadne poznane gdzieś tam psy… Do czasu.
Wyczuwam przełom. Co się zmieniło?
Katarzyna Fastyn: Jesteśmy z klubu sportowego, który organizuje m.in. zawody na orientacje, a mój mąż zajmuje się wtedy obsługą komputerową. I stał się przypadek (a może i przeznaczenie), ponieważ dostaliśmy propozycję pracy przy zawodach dogtrekkingowych. Jak usłyszałam, że będą psy, to zawahania nie było i pojechaliśmy oboje.
Organizatorem był Skylos, taki hotel dla psów zajmujący się m.in. szkoleniami behawioralnymi. Miał „na stanie” kilka tymczasów, czyli psów z fundacji, z którymi można było startować w zawodach. Trasy były bardzo wymagające, coś między 25 a 50 km, start był w nocy.
Po zawodach odbywała się prezentacja psów, które szukały domów. Jak ja zobaczyłam takiego wielkiego i pięknego Wasyla, to standardowo powiedziałam „zobacz Marcin jaki śliczny”. Podeszliśmy przywitać się z, jak się okazało później, naszą przyszłą pociechą.
A że życie jest nieprzewidywalne, to Marcin (tak, ten, który nie zgadzał się na żadnego psa w bloku) już podczas zawodów stwierdził, że Wasyl wraca z Nami do domu i wtedy w mojej głowie pojawiło się sporo pytań, typu „widziałeś jaki on jest duży?!”, a jednak w życiu trzeba mierzyć siły na zamiary.
Brzmi jak niełatwy początek, ale i odpowiedzialność. Co było dalej?
Katarzyna Fastyn: Nie chcieliśmy brać go na zasadzie impulsu od razu na zawodach. Chcieliśmy to porządnie przemyśleć. Było więc sporo dłuuuugich rozmów z właścicielami hotelu, po których zastanawialiśmy się nad rozwiązaniami problemów, które mogły się pojawić.
Konsultowaliśmy się też z rodzicami, czy w razie naszego wyjazdu by się nim zajęli… Nawet wzięliśmy od nich psa na tydzień do bloku, żeby się sprawdzić, czy pasuje nam taka codzienność i wychodzenie na spacery. I po długich przemyśleniach decyzja zapadła.
Pojechaliśmy po Wasyla na drugi koniec Polski…. No i się zaczęło. Wasyl nie jest łatwym psem, dlatego prawie od razu zaczęliśmy pracę z behawiorystą (po tym jak drugiego dnia zrzucił nam klatkę z szynszylami i ją wgniótł!). Potem poszłam na kursy i szkolenia, żeby poszerzyć wiedzę i jakoś do niego dotrzeć.
Niekończące się wyzwania. A gdzie w tym wszystkim hotel dla psa?
Katarzyna Fastyn: Decyzja o hotelu zrodziła się w momencie, kiedy sama szukałam hotelu dla Wasyla. Zrobiłam dosyć spory research po hotelach, gdzie nie wszędzie chcieli nas przyjąć i nie każdemu chciałam powierzyć Wasyla.
W pierwszym hotelu Pani sprawiała wrażenie niekompetentnej, a w przypadku drugiego, właściciel był wyznawcą obalonej już teorii dominacji. I wtedy pomyślałam, że chyba nawet ja jestem w stanie się lepiej zaopiekować psami od nich.
Twoją historię już znamy, a jak zostać opiekunem? Jakie wyzwania łączą się z rolą opiekuna?
Katarzyna Fastyn: Jak pokazuje moja historia, czasem jest to impuls i przypadek. Jeśli ktoś chce i lubi psy, może założyć swój hotel dla zwierząt. Jednak miejmy na uwadze, że jest to niekończąca się nauka, odpowiedzialność i ciężka praca.
Więc czy Twoim zdaniem każdy może zostać opiekunem?
Katarzyna Fastyn: Generalnie nie ma żadnych przepisów, które mówią o tym, kto może prowadzić hotel dla zwierząt. Nie trzeba mieć ani żadnych skończonych kursów trenerskich czy tych o tematyce behawioralnej. Każdy może zostać takim opiekunem. Pytanie jest tylko czy powinien? I czy na pewno właściciele psów powierzą mu swojego pupila.
A jakie cechy charakteru pomogą w byciu opiekunem?
Katarzyna Fastyn: Przede wszystkim cierpliwość, której psy uczą mnie cały czas i pracowitość. Przyda się również dobra organizacja pracy. Wierz mi, przy większej ilości psów niż 5 ma to już wielkie znaczenie. Jeżeli natomiast jest ich 30, to już robi się duże wyzwanie. Trzeba pamiętać które były pierwsze, a które później, mowa tu o spacerach jak i karmieniu.
Jeśli przyjmujemy psy kastrowane i suczki w cieczce to już szczególnie trzeba uważać, żeby nie zostawiać ich samych. Niezbędną cechą w życiu codziennym jest też odporność na stres, bo przy większej ilości psów o stres nie trudno.
Nie może też bać się groźnych sytuacji jak awantury pomiędzy psami czy chociażby ich warczenie. Natomiast, żebym ja np. zostawiła swojego psa takiej osobie, to muszę widzieć, że faktycznie jakąś wiedzę o psach posiada.
Musi umieć odczytać zachowania psów i umieć zapobiegać konfliktom. Musi umieć rozpoznać które psy może zostawić z innymi zwierzętami. To nie są proste sprawy, dlatego też ja nie zostawiłabym swojego psa w kilku hotelach, w których już byłam.
A co wyklucza bycie opiekunem zwierząt?
Katarzyna Fastyn: Myślę, że nie zostawiłabym psa pod opieką osoby, która ma problem z opanowaniem swoich emocji i która przez to wyżywa się na psie. Nie zostawiłabym także psa osobie bez jakiejkolwiek wiedzy na temat psychologii i zachowania psów. A także osobie, która korzysta z tzw. „starej szkoły” i teorii dominacji.
Niestety, jak już wcześniej powiedziałam, kiedyś zostawiłam psa takiej osobie i już więcej tego nie zrobię.Myślę też, że trudno byłoby mieć hotel (domowy) i małe dzieci w domu.
Co należy wiedzieć przed przyjęciem zwierzaka?
Katarzyna Fastyn: Im więcej, tym lepiej. Generalnie wszystko o problemach, alergiach, nawykach i zdolnościach adaptacyjnych zwierzaka, jak i czy, dogaduje się z innymi psami i ludźmi, jak reaguje w sytuacjach stresowych i niecodziennych.
Ważne jest także, w przypadku hoteli mieszkaniowych, czy pies potrafi zostać sam w domu. Sytuacje są różne, nie zawsze (kiedy opiekujemy się kilkoma psami) mamy możliwość wyjścia ze wszystkimi na spacer jednocześnie, dlatego istotne jest, jak znoszą rozstania z ludźmi (choćby te krótkie).
Bazując na własnym doświadczeniu, a przecież uczymy się na błędach – powiedz proszę, jakie błędy popełniamy na początkowym etapie bycia
Katarzyna Fastyn: Z perspektywy codzienności – ja się szybko nauczyłam, że nie można zostawiać jedzenia samego w pokoju z psami. Mój pies nigdy nie próbował zjeść nic ze stołu, dlatego pilnowania jedzenia nauczyłam się już po przyjęciu psów do hotelu. Opowiem nawet anegdotkę.
Któregoś razu piekłam mięso. Jak już było gotowe, zdjęłam je z naczynia żaroodpornego, a naczynie dałam do wystygnięcia na stół do salonu (bo mamy małą kuchnię). Potem wyszłam z jednym psem na spacer, a potem z drugim. Jak wróciłam – mąż mówi „dobrze, że wylałaś ten sos z naczynia”. Na co ja „wcale niczego nie wylewałam…”. Okazało się, że nasz czworonożny gość poczęstował się i wyczyścił tak naczynie, że aż świeciło. Już teraz wiem, że jedzenia trzeba pilnować.
Czyli poniekąd psy uczą nas także kultury. Jeszcze jakieś cenne rady?
Katarzyna Fastyn: Myślę, że niełatwe też jest zapoznawanie psów. Jako że mam hotel w mieszkaniu, wszystkie zapoznania staram się robić na zewnątrz, ale na smyczach. Dla niektórych psów jest to trudniejsze niż gdyby dać im się zapoznać na nowym terenie bez żadnych ograniczeń smyczowych. Ponadto ja nie mam zbytnio możliwości rozdzielenia psów w razie jakiegoś konfliktu długofalowego.
Dlatego tak ważne jest u mnie poznanie każdego psa wcześniej i dobranie do niego ewentualnych współlokatorów. Parę razy wydawało mi się, że będzie dobrze, a tu życie to weryfikowało i musieliśmy szybko rozwiązywać konflikty i starać się pilnować psów cały czas.
Wydaje mi się, że jeżeli są hotele jak mój (w mieszkaniu) i opiekunowie chodzą z psami na spacery po osiedlu, to często mogą nie być przygotowani na to, żeby mieć „oczy wkoło głowy” przy niektórych psach (np. takich, które ganiają rowerzystów, rzucają się na ludzi czy psy). Ja miałam do tego solidną podstawę, bo Wasyl już wyćwiczył u mnie umiejętność obserwowania non-stop otoczenia.
Natomiast wydaje mi się, że nawet opiekunowie, którzy są świadomi problemu, ale nigdy go nie przeżyli, mogą mieć problem z wyskakującymi co rusz zza rogu rowerzystami i refleksem w skracaniu psa na smyczy. Ja do tego przygotowywałam się parę dobrych miesięcy.
Masz mocne fundamenty, więc zapytam – jak znaleźć ze zwierzakiem wspólny język?
Katarzyna Fastyn: Najważniejsze jest (zwłaszcza przy tych bardziej niepewnych i lękliwych osobnikach) nie narzucać się psu. Nie ganiać go, bo chcemy pogłaskać. Tylko trzeba dać im czas i możliwość wyboru czasu, w jakim chce do nas podejść i respektowanie tego, jeżeli za chwilę zdecyduje się odejść.
Ponadto my staramy się zapewniać psom ciekawsze spacery niż zwykle mają w domu, co zazwyczaj psy przyjmują z entuzjazmem i dzięki temu patrzą na nas przychylniejszym okiem.
Myślę, że dobrze też jest go wspierać przy innych psach, żeby wiedział, że w razie czego może na nas liczyć. Wiadomo, że często psy sobie świetnie same radzą w komunikacji z innymi, ale są też takie psiaki, które mimo licznych sygnałów od innych psów, że nie życzą sobie kontaktu, zupełnie to ignorują i zaczepiają. Wtedy przydaje się wsparcie.
A czego Ty się nauczyłaś i co Ci dało bycie opiekunem?
Katarzyna Fastyn: Nauczyłam się (i dalej się uczę) psiego języka. Tego, kiedy należy wejść pomiędzy psy, a kiedy nie. Nauczyłam się jak psy świetnie potrafią się dostosowywać. Nawet te osobniki, które pierwszy raz zostają w nowym miejscu z kimś obcym, dosyć często szybko odnajdują się w nowej sytuacji i czują jak u siebie.
A co mi dało? Dało możliwość obserwacji psiej komunikacji – co uwielbiam. Psy uczą mnie cierpliwości oraz oczywiście dbają cały czas o moją formę. Codzienne kilka/kilkanaście spacerów swoje robi.
A na koniec, jakie dałabyś rady przyszłym hotelowym opiekunom?
Katarzyna Fastyn: Przede wszystkim trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nie szczędźmy sobie kursów i doszkalania, bo im więcej będziemy wiedzieć, tym lepiej będziemy przygotowani do tej roli. Bo jednak miejmy na uwadze, że bycie opiekunem to nie tylko głaskanie piesków.